Co znajdziesz w treści?
Klaudyna postanawia otworzyć salon BjutiPazur – to historia prawie prawdziwa, która być może pokaże Ci, jak zaoszczędzić sporo kasy i mnóstwo pieniędzy.
Na grupach biznesowych często widzę pytania o to, jaką firmę warto założyć, by się „dobrze kręciła”.
Osoby bez doświadczenia, czasem z jakimś kapitałem, szukają pomysłu na własną firmę.
Chcą wejść w ten trudny i często brutalny świat bez żadnego doświadczenia. W zdecydowanej większości opierają się o opinie użytkowników internetów i im zawierzają swoją zawodową przyszłość.
Polegają na czyimś zdaniu, słuchają podszeptów na forach, czasem przeglądają jakieś prognozy, czy raporty.
Pod postami, w których ktoś prosi o tego typu radę mnożą się propozycje wykonywania rękodzieła, opieki nad dziećmi, czy otwarcie salonu beauty.
I na salonach beauty oprę moje najbliższe artykuły, jednak schemat postępowania możesz przełożyć na wiele innych branż.
Zatem poznaj Klaudynę, która na podstawie podszeptów tłumu podchwyca pomysł i zaczyna swoje działania.
Klaudyna nie ma żadnego przygotowania do prowadzenia biznesu. Mieszka w średniej wielkości mieście, ma około 30 lat, męża i uroczą córeczkę - Różę. Nie wie jak zabrać się za otwarcie salonu, nie wie, jakie usługi najlepiej się sprzedają, nie potrafi też przeanalizować konkurencji i zdecydować się na konkretne zabiegi. Ale bardzo chce działać natychmiast.
Co więc robi?
Myszkuje w Internecie, w mediach społecznościowych i wymyśla sobie, że będzie robiła paznokcie i rzęsy, bo to teraz modne (czyt. najwięcej postów ze zdjęciami przewinęło się na Fejsie i Insta).
Bierze sobie za cel salon BjutiPazur i zaczyna wzorować się na działaniach innych salonów, bo przecież one już początki mają za sobą.
No to zaczynamy!
Miejsce na salon.
O! zwolniło się miejsce po innym salonie na tym osiedlu, które ma niedaleko. W sumie lokalizacja wydaje się spoko, bo blisko przystanku autobusowego wiec dużo ludzi tam chodzi i blisko zieleniaka więc na bank się nada.
Teraz tylko wyposażenie.
Klaudyna wchodzi na lokalne grupy i wypatruje używanego sprzętu. Na początku musi być taniej – wiadomo. Ale! Czy na pewno jej lista, którą sobie opracowała jest pełna?
Nasza bohaterka wykazując się sprytem, idzie do salonu manicure w okolicy i robi listę na podstawie obserwacji. Do paznokci potrzebuje:
Biurko (koniecznie bez płyty z tyłu, żeby klientka miała gdzie zmieścić nogi), dwa krzesła i jakiś przybornik na akcesoria. Do tego lampka.
Wystarczy.
Koszt w sumie niewielki, więc zapisuje drugi sukces na swoim koncie.
Kwalifikacje zawodowe
Termin otwarcia się zbliża, więc trzeba pomyśleć o warsztacie pracy.
Klaudyna idzie do Roska i kupuje kilka lakierów, jakąś formę, pilniczek i robi rekonesans na YouTube w poszukiwaniu najlepszej „instruktorki”. Szkolenia on-line w sumie teraz bardzo modne, więc spokojnie da radę znaleźć kogoś naprawdę dobrego.
Wieczorami zasiada przed kompem, wyszukuje w necie wzór, którego chce się nauczyć i jazda!
Dwa wieczorki na szkolenie i w sumie efekt… no, może być.
Zaprasza przyjaciółki, by na modelkach poćwiczyć i zobaczyć, jak się pracuje na paznokciach innej osoby.
Mija tydzień zatem czas na podsumowanie.
Lokal – jest!
Wyposażenie – jest!
Umiejętności – są!
Klienci – jeszcze nie ma ale, i na to jest pomysł.
Pozyskiwanie klientów
Grażyna zza rogu bierze 80 zł więc nasza Kaudyna obniży cenę o 5 zeta i klientki same przejdą. Wystarczy tylko zrobić duży napis na szybie.
Pierwszy dzień nowego salonu
Przychodzi w końcu długo oczekiwany dzień otwarcia.
Nasza bohaterka z uśmiechem na ustach czeka na pierwszych gości.
Mija pierwsza godzina, druga trzecia, piąta. Nie przyszedł NIKT.
Czy to historia prawdziwa?
Mogłoby Ci się wydawać, że historia Klaudyny to wyjątek i przejaskrawiony opis sytuacji, która nie ma prawa mieć miejsca.
Tymczasem to prawdziwe zdarzenia, które opowiadają mi klienci podczas konsultacji.
Zrozpaczeni sytuacją, nie rozumiejący, co mogło pójść nie tak, bliscy załamania, pozbawieni oszczędności, które miały przyczynić się do realizacji marzeń o własnej firmie, sukcesie, zadowoleniu z życia załamują ręce.
W ich postępowaniu pojawia się wiele błędów, których można uniknąć. Ale wielu z nich nawet nie są świadomi, bo zwyczajnie nie są przygotowani do prowadzenia firmy. Szczególnie w tak dynamicznie zmieniających się czasach.
Lekcje przedsiębiorczości w szkołach to delikatnie mówiąc temat do poprawy. W sieci można znaleźć mnóstwo wykluczających się wzajemnie teorii i porad, dlatego wiem, jak trudne jest to zadanie. Ale spokojnie. Pokażę Ci ścieżkę, która przybliży Cię do sukcesu.
Bo wystarczy do takiego przedsięwzięcia podejść w przemyślany sposób, przygotować się do niego i wszystko potoczy się zupełnie inaczej. W kolejnym artykule opowiem Ci, dlaczego kopiowanie cudzych działań nie ma sensu i na jakie aspekty warto zwrócić szczególną uwagę.
Przeczytaj je koniecznie i działaj tak, by odnieść sukces.
Opowiem tutaj całą historię Kaludyny, ale jeśli nie chcesz czekać na jej zakończenie i chcesz zbudować swoja historię inaczej - zapraszam 🙂
UWAGA! Zbieżność sytuacji i postaci z tymi rzeczywistymi jest zupełnie przypadkowa. To studium przypadku powstaje na podstawie moich obserwacji wieli klientów oraz sytuacji, które obserwuję w mediach społecznościowych.